Zabawy podwórkowe zainteresowały dziewczynki z klas piątych i tak powstał projekt edukacyjny związany z tym tematem. Korzystając z różnych źródeł (Internet, książki, wywiady z różnymi ludźmi) uczennice samodzielnie zbierały informacje i zdobywały wiedzę o zabawach, w które kiedyś się bawiono, lecz niestety poszły one w zapomnienie. Myślę, że te poszukiwania dostarczyły im wielu pięknych przeżyć związanych ze współpracą z koleżankami, wspomnieniami ze swoimi bliskimi oraz pokazaniem efektów swojej pracy innym.
Korzystając z ładnej, jesiennej pogody, dziewczynki zapraszały uczniów z młodszych klas na prezentację podwórkowych zabaw. Przedstawiały zasady, pokazywały przebieg zabaw, a na koniec wszyscy wspólnie się bawili. Te dawne zabawy wzbudziły wśród dzieci duże zainteresowanie, niektóre przypominały sobie, jak to rodzice lub dziadkowie o nich wspominali. Wspólna zabawa dostarczyła wszystkim wiele radości, wyzwoliła dużo emocji, wywołała uśmiech na twarzy. Cieszy również fakt, że poznane zabawy dzieci wykorzystują również na lekcjach wychowania fizycznego oraz w czasie spędzania przerw międzylekcyjnych.
Oprócz takiego festiwalu zabaw podwórkowych dla uczniów naszej szkoły, dziewczynki przedstawią rezultaty swojej pracy w formie albumów i plakatów na wystawie oraz prezentacji multimedialnych.
Mam nadzieję, że nasze dzieci zachęcone znajomością różnorodnych zabaw ale także swoją pomysłowością wrócą na podwórka, wypełniając je gwarem i wesołą, wspólną zabawą nie tylko z rówieśnikami, ale również z rodzicami czy dziadkami. Kiedyś natomiast będą miały co wspominać i ocalą od zapomnienia te proste a jakże niezwykłe zabawy podwórkowe.
Tutaj przeczytacie więcej: Pamiętajmy o podwórkach
A tutaj album ze zdjęciami dokumentującymi projekt.
Jadwiga Mazurczyk
Te wiecznie zamalowane podwórka i każdy możliwy skrawek ścieżki betonowej. To naprawdę miłe wspomnienia. I jedna z rzeczy, które tak naprawdę dorosłych nawet nie denerwowała. Nigdy nie dostałam bury od swoich rodziców za pomalowany kredą chodnik. A ilość dziewczyn skaczących w gumę na przerwie……Teraz nie widzi się już nastolatek skaczących w gumę. A szkoda, bo to tylko kawałek gumy, a jaka frajda. Skakało się od 1 do 9 na różnych wysokościach. Pod każdą liczbą krył się inny sposób skakania. Przeskoczyć obie linki gumy., naskoczyć na nią, obracać się z gumą przełożoną na krzyż. Jaka frajda, gdy wszystko się udało. Miłe wspomnienia i dobrze że ożywają. Zauroczona Mama
Ale kiedyś to były porządne gumy, takie białe kupowane w pasmanterii. Świetnie się rozciągały. Kto miał taką gumę, był wielki!
A pamiętacie jeszcze, że gdy nie było chętnych do zabawy koleżanek to też nie była to przeszkoda. Brało się od mamy dwa krzesła, albo wykorzystywało inną stojącą rzecz np klopsztange i się skakało. I tak się skakało póki pogoda pozwalała. A jak było zimno, to zabawa przenosiła się do domu i ruch wchodziły krzesła lub siostra (jeśli się zgodziła). Zauroczona Mama